Niezwykle obszerna lista wyrazów pochodzących z innych języków, którymi posługujemy się niemal każdego dnia sprawia, że specjaliście widzą w zapożyczeniach zagrożenia dla polszczyzny. Ich starania najpewniej jednak spełzną na niczym, ponieważ takich przykładów wciąż narasta.
Używanie zapożyczeń w danym języku jest uzasadnione – ich stosowanie pozwala wyrazić konkretne emocje, dokonać opisu przedmiotów czy sytuacji lub po prostu stanowić idealne uzupełnienie do wypowiadanych wypowiedzi. Niektórych może zaskakiwać ich liczba – w języku polskim odgrywają bardzo ważną rolę, ponieważ od ich użycia niekiedy zależy sens całego zdania.
Z drugiej jednak strony, lingwiści i specjaliści od języka uważają, że zapożyczenia są zagrożeniem dla polszczyzny, a ich ciągły napływ może wyrządzić trwałe szkody.
Poszczególne – zmy – przykłady
W języku polskim wyróżnia się sporą grupę zapożyczeń. Słowa pochodzące z języka angielskiego to anglicyzmy, z niemieckiego – germanizmy, z francuskiego – galicyzmy, z włoskiego – italianizmy i tak dalej. Jedno jest jednak wspólne – każde z takich słów stanowi już tak integralną część naszej mowy, że niekiedy nie można sobie wyobrazić użycia innych wyrazów do opisu danej sytuacji czy przedmiotu. Właśnie to powoduje, że w opinii wielu zapożyczenia są zagrożeniem dla polszczyzny.
Anglicyzmy: flesz, kompakt, komputer, kontener, stres, trend, fan, happening, heavy metal, horror, hit, hobby, jazz, longplay, musical, party, playback, pop, pub, puzzle czy quiz
Bardzo ciężko wyobrazić sobie użycie innego słowa na opis urządzenia, którym posługujemy się wszyscy, jak ,,komputer”. Jest to oczywiście wyraz pochodzących z języka angielskiego, podobnie jak podobne ,,serwer”, ,,skaner” czy ,,spam”. Równie istotną rolę odgrywają wyrazy powiązane
z ekonomią – powszechnie używane ,,biznes”, ,,leasing”, ,,monitoring” czy ,,sponsor” w obecnych czasach ciężko byłoby zastąpić innymi, które mogłyby oznaczać to samo. W opinii wielu ekspertów, stanowią największej zagrożenie dla polszczyzny.
Italianizmy: akwarela, bankiet, kalafior, mascarpone, pastele, ricotta, risotto, serenada, sonata, spaghetti, szpinak, tiramisu czy wiolonczela
Zdecydowana większość zapożyczeń pochodzących z języka włoskiego dotyczy szeroko rozumianej sztuki i kultury. Wystawne spotkania noszą nazwę ,,bankietu”, piękne śpiewy nazywają się ,,serenadą”, zaś jednym z instrumentów jest ,,wiolonczela”. Każdy z tych przypadków jest już na tyle integralną częścią naszego języka, że ciężko sobie wyobrazić używanie innych słów, choć i przy tej okazji lingwiści często uważają, że włoskie zapożyczenia są zagrożeniem dla polszczyzny.
Galicyzmy: amant, awangarda, batalia, fryzjer, gorset, kokietka, mariaż, peruka, rendez-vous, vis-à-vis, à propos, déjà vu, adres, biżuteria czy parasol.
Jednymi z najczęściej używanych w polskiej mowie zapożyczeń są słowa pochodzące z języka francuskiego. Badania lingwistyczne wykazały, że na początku XXI w naszej mowie funkcjonowało blisko 6000 wyrazów pochodzących z kraju ze stolicą w Paryżu, co stanowiło niemal dwukrotność anglicyzmów czy germanizmów. Nic dziwnego – trudno wyobrazić sobie wizytę u ,,fryzjera” bez użycia takiego nazewnictwa lub zabrania ,,parasola” w deszczową porę.
Dlaczego zapożyczenia są zagrożeniem dla polszczyzny?
Spora ilość osób wielbiących się w badaniach nad językiem lub po prostu tych, dla których język polski jest piękny uważa, że ich związek z tą mową powinien być nierozerwalny. Jest on istotną częścią naszej kultury i sprawia, że społeczeństwo zyskuje swój własny wymiar i odróżnia go od innych krajów. Większość z takich osób chce, aby ich sposób komunikacji był ,,czysty” i pozbawiony słów pochodzących z innych kultur, ale w dzisiejszych czasach jest to niezwykle trudne do zrealizowania.
Zapożyczenia będące zagrożeniem dla polszczyzny były, są i będą występować nadal – z tym faktem ciężko jest dyskutować. Jakkolwiek lingwiści by się nie starali, napływ z innych języków, a także mieszanka kulturowa sprawiają, że jeśli dane zwroty trwale wejdą do polskiego języka, po krótkim czasie staną się one na tyle ważną jego częścią, że ich wyparcie będzie bardzo trudną sztuką.
Nazywam się Kacper Grzebowski i pochodzę z Wałbrzycha, jednak od czterech lat mieszkam i pracuję w Warszawie. Na co dzień zajmuję się pracą z młodzieżą, którą uczę języka angielskiego. Poza pracą w szkole zajmuję się także pisaniem, które od dziecka było moją pasją. Dużo czytam i dzięki czemu mam doświadczenie i dobrą praktykę. Chętnie odpowiem na Wasze pytania i podzielę się swoją wiedzą. Po pracy lubię długie spacery i bieganie, które amatorsko uprawiam już od 7 lat. Dzięki temu zawsze jestem w dobrej formie.