Praca tłumacza to wyzwanie, niezależnie od tego, czy tłumaczymy bajki czy teksty prawnicze. Są jednak kwestie, które budzą wątpliwości, dla jednych są wyzwaniem, dla innych przekroczeniem granic taktu i smaku. Takim językowym zjawiskiem są wulgaryzmy. Przekleństwa są dość sceptycznie traktowane przez translatorów. Spotykają się z nimi głównie osoby tłumaczące filmy i literaturę.
Jak tłumaczyć wulgaryzmy podczas pracy nad napisami do filmu?
Większość tłumaczy boi się wulgaryzmów. Nie wiedzą jak zachować się w obliczu niecenzuralnego słowa, łagodzić jego znaczenie czy tłumaczyć zgodnie z tekstem oryginalnym? Nie ma jednoznaczniej odpowiedzi. Skoro celem tłumaczenia jest jak najwierniejsze oddanie znaczenia tekstu, to dlaczego mamy cokolwiek łagodzić? Wielu tłumaczy wychodzi także z założenia, że przekład należy dostosować do odbiorcy. Jeżeli jesteśmy zwolennikami jak najwierniejszego przekładu, niczego nie zmiękczajmy, uprzedźmy tylko zleceniodawcę i odbiorcę o wulgarnych treściach w filmie czy książce.
Warto pamiętać także o tym, zwłaszcza tłumacząc z popularnych języków obcych, że większość odbiorców zdaje sobie sprawę ze znaczenia poszczególnych zwrotów. Dlatego zmniejszanie ich wulgarności może być komiczne. Wielu uważa, że tłumacz jest niewolnikiem ścieżki językowej w filmie, tym samym nie może pozwolić sobie na adekwatne do swoich poglądów rozwiązania.
Istnieją dwie główne opinie tłumaczy na temat wulgaryzmów. Pierwsza to wierność oryginałowi. Druga to zmiękczenie znaczenia. Ma ono na uwadze szerokie grono odbiorców, także tych najmłodszych.
Co do tłumaczenia wulgaryzmów można udzielić jednej prostej rady – TŁUMACZĄC ZACHOWAJ ZDROWY ROZSĄDEK, pamiętaj jednak, że:
- niektóre przekleństwa polskie mają ostrzejsze znaczenie niż wulgaryzmy w innych językach;
- wiele przekleństw ma nacechowanie kulturowe – warto znać obyczajowy kontekst wulgaryzmów. W różnych krajach, jedno słowo może mieć całkowicie odmienny wydźwięk, ze względu na historię lub kulturę;
- w niektórych językach istnieje nieoficjalny kanon przekleństw, których można użyć w tłumaczeniu. Reszta jest niedopuszczalna. Taką postawę prezentują, na przykład Finowie – oddanie napięcia, zdenerwowania, irytacji w filmie, nie może odbywać się na drodze wulgaryzowania języka.
Podsumowując: nie bójmy się używać wulgaryzmów. Owszem, powinniśmy mieć na uwadze, w jakim przedziale wiekowym jest nasza grupa odbiorców.
Często jednak, chęć pozbycia się przekleństw, prowadzi wręcz do przerysowania języka. Silenie się na cokolwiek, nie jest dobrym rozwiązaniem. Lepiej pozostawić ostry wydźwięk wulgaryzmu niż narazić się na śmieszność.
Nazywam się Kacper Grzebowski i pochodzę z Wałbrzycha, jednak od czterech lat mieszkam i pracuję w Warszawie. Na co dzień zajmuję się pracą z młodzieżą, którą uczę języka angielskiego. Poza pracą w szkole zajmuję się także pisaniem, które od dziecka było moją pasją. Dużo czytam i dzięki czemu mam doświadczenie i dobrą praktykę. Chętnie odpowiem na Wasze pytania i podzielę się swoją wiedzą. Po pracy lubię długie spacery i bieganie, które amatorsko uprawiam już od 7 lat. Dzięki temu zawsze jestem w dobrej formie.